23.01.2005 :: 12:27
To dziwne... Siedziałam wczoraj i przeglądałam fotografie z dzieciństwa. Stwierdziła, że byłam strasznie brzydkim dzieckiem i zastanawiam się jak to jest możliwe, że teraz wygladam jak wygladam, a nie chwaląc się nie można mi nic zarzucić. Obiektywnie rzecz biorąc jestem niezłą laską :). Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu płakałam po nocach z rozpaczy, bo myślałam, że nigdy nie będę ładna. Teraz chce mi sie śmiać z tego w jaki sposób rozumowałam. Myślałam, że jak będę ładna to wszystko będzie lepsze, ale to nie prawda. Ładne panny mają przerąbane i wbrew pozorom nie jest im łatwiej. Dobra, może w kilku kwestach rzeczywiscie, np. wyrywanie facetów to pestka, ale co z tego, jeśli później okazuje sie, że to powierzchowne świnie. Ehh... O brzydkliej dziewczynie nikt nie powie, że jest głupia, gdy nie będzie się na czymś znała, a przecież każdy ma prawo czegoś nie wiedzieć. Laska, która nie grzeszy urodą nie usłyszy, że jest łatwa tylko dlatego, że kręci się przy niej więcej niż jeden chłopak. Hihi... Przy brzydulach takich w ogole nie ma :). Nie no, żartuję. Jest wele sytuacji, w których mam dość stereotypowego myślenia o ładnych pannach. W końcu nie nasza wina, że jesteśmy atrakcyjne i się podobamy. Jednak nie to jest najgorsze. Osobiście najbardziej mnie wpieniają zazdrośnice. Tylko, że to jest temat rzeka i szkoda o tym gadać. Ehhh...