25.01.2005 :: 17:31
Nudy na maksa. Siedziałam sobie diś z mamą i trochę sobie pogadałyśmy. W sumie nic specjalnego, ale jej się wydaje, że ojciec żałuje tego co powiedział. Może w tym momencie będę okrutna, ale niech cierpi. Powinien się najpierw zastanowić, a dopiero później wygłaszać komentarze na mój temat. Zastanawiam się czy ten człowiek, którego nazywam ojcem w ogóle mnie zna. Czy on wie co ja lubię, czego się boję, o czym marzę? Jakoś mi się nie wydaje. Żyjemy pod jednym dachem, a on nic o mnie nie wie. No może tylko tyle kiedy się urodziłam, jak mam na imię i do jakiej szkoły chodzę. No i ewentualnie wie, że nie jestem chłopcem tylko dziewczynka :). Matko, to straszne i smutne za razem. Tyle, że ja już się tym nie truję. Niech sobie myśli co chce i nie obchodzi mnie to, że moja siostra zauważyła, że się czymś przejął. Na pewno nie mną. Ja go nie obchodzę... Niech to szlag!!! Jeśli mam to gdzieś, to dlaczego chce mi się płakać jak o tym myślę? Jestem idiotką! Jakby nie było to mój ojciec i go kocham na swój pokręcony sposób. On chyba mnie też, tylko dlaczego nigdy tego nie okazuje? Pamiętam, że tylko raz mi powiedział, że mnie kocha. Myślałam, że zapaści dostane z wrażenia :wink:. Boshe, dlaczego ja nie umiem z nim rozmawiać? Kiedyś było inaczej...