13.02.2005 :: 10:18
ALE KANAŁ!!! Wstałam jakieś pól godziny temu, włączyłam komputer i z przerażeniem stwierdziłam, że moje kochanie ( czyt. komputerek ) jest bliski zaliczenia zgonu . Jak ja się wkurzyłam!!! Nawet nie jestem w stanie tego opisać. Ale to jeszcze nie koniec sympatycznych wydarzeń tego ranka. Pominę to, że obudziłam się roztrzęsina, ponieważ przyśniła mi się matura . Brr!!! Mój młodszy brat, boshe co za dziecko, ledwie otworzył te swoje kocie oczka, już się drze w niebogłosy, że on zajmie komputer jak ja skończę. A kto powiedział, że ja mam zamiar dziś skonczyć ? Jakby tego było mało, to do mojej świadomości właśnie dochodzi fakt, iż jestem zmuszona porozmawiać dziś z Łukaszem. Tak, tym od wiersza . Niech mnie ktoś zastrzeli, bo do niego mówić, to tak jak do ściany. Wrr!!! Ja swoje, a on swoje. Weź człowieku bądź mądry i pisz wiersze, albo lepiej całe sonety. No, ale żeby nie było zbyt przygnębiająco muszę powiedzieć, że spotkało mnie też cosik miłego. Mianowicie mój tata, z którym jakoś się poukładało, był z samego rana w sklepie i kupił cieplutki chlebuś, za którym wprost przepadam. Hmm... Chleb prosto z pieca to jest to, co tygrysy ( czyli ja ), po przebudzeniu lubią najbardziej. Poza kawą oczywiście .