13.03.2005 :: 15:22
Kolejny ekscytujący dzień z cyklu UWAGA! UMIERAM Z NUDÓW. Ale czy ja się skarżę? Ależ skąd. Gdzież bym śmiała mówić cokolwiek. Jestem wrecz zachwycona faktem, iż konam z nadmiaru nudy. To cudowne uczucie. Blee... Za chwilę zwymiotuję! Cholerne niedziele! Co ja mam robić? Iść do kościoła i udawać, że te głupoty, które wygaduje klacha mnie ineresują? Nic z tego! Siłą mnie tam nikt nie zaciągnie. Z resztą nikt nie będzie nawet próbował po mejej ostatniej polemice z jednym przedstawicielem duchowieństwa. Nie wdając się w szczegóły powiem, że nie ja wyszłam wytrącona z równowagi. Jak dla mnie, to było nawet zabawne . O.K. O polityce i religii lepiej nie dyskutować, ponieważ łatwo w tej materii zranić czyjeś uczucia . Może, żeby zbyt szybko tej znakomitej tudzież nawet interesującej notki nie kończyć, opowiem bardzo zabawna hstorię o tym jak to wczoraj jeden mój znajomy śmiertelnie sie na mnie obraził. Chłopak wyznał mi, że ( jakby to powiedzieć, żeby nie wyjść na degeneratke? ) odbył stosunek płciowy z jedna panna, która jak później stwierdził, wcale mu się nie podoba. Nie wiem na jaką reakcję liczył, ale w każdym razie nie spodziewał się chyba braku jakiejkolwiek reakcji. Był tak oburzony tym, że "nawet powieka mi nie drgneła", że jak juz wspomniałam, obraził sie na śmierć . A ja akurat tak sie przejęłam, że chyba się pokroje . Dobre sobie. Mnie nawet ulżyło, że ne będe się wiecej dowiadywać o żałosnych szczególach z jego życia ( nie tylko intymnego ). Widocznie nie jestem taką suką za jaką mnie niektórzy mają, skoro cierpliwie wysłuchiwałam frustrata, tylko dlatego, żeby nie robić mu przykrości tekstem w stylu "spadaj żałosny frajerze". Czasami mam wrażenie, że jestem za dobra i niepotrzebnie lituję się nad sierotami, które nikogo innego nie obchodzą. Hmm...